środa, 1 sierpnia 2012

| Gibraltar

z: już Poznań
Cześć, za mną dwa tygodnie beztroski na Gibraltarze oraz trochę Andaluzji - dzisiaj już tyko wspominam miłe chwile. Chciałabym Wam przedstawić kilka miejsc wartych zobaczenia. W tym poście ograniczyłam się do Gibraltaru, postanowiłam stworzyć osobną notkę o Hiszpanii.

Gibraltar- Skała-"The Rock". 


Gibraltar to półwysep należący do Wielkiej Brytanii, jedynym sposobem na dotarcie do niego jest przejście z hiszpańskiego miasteczka La Línea de la Concepción w Andaluzji przez płytę lotniska na Gibraltarze, która łączy te dwa państwa. No może nie jedynym, ponieważ można jeszcze przylecieć samolotem bezpośrednio na Gibraltar :) Ja jednak wybrałam lądowanie w Maladze i dojazd autobusem przez Marbellę i Esteponę.

Diamond Jubilee 2012 Queen of Gibraltar
Na Gibraltarze u podnóża góry znajduje się miasto. Można się tutaj poczuć jak w Anglii, dużo jest restauracji z typowo angielską kuchnią. Mnóstwo brytyjskich akcentów, aktualnie wszędzie widać królową ze względu na jej jubileusz :) Czerwone budki telefoniczne, policjanci etc. Ale oczywiście Gibraltar kocham ze względu na to, co od Londynu np. go wyróżnia. Za skałę właśnie, z której można podziwiać widoki na Hiszpanię i Afrykę, widać morze i ocean; za magoty, które są jedynymi małpkami żyjącymi dziko w Europie, za chmury owijające się wokół skały, powiew wiatru dający żyć w upale, marinę Ocean Village itd.



Ale miało być o skale :) Jest kilka sposobów, aby na nią dotrzeć. Pieszo, jest kilka tras do wyboru; busem turystycznym (nie mam zamiaru z nich korzystać) lub kolejką, tzw. cable car.
W te wakacje byłam na skale trzeci raz i w końcu postanowiłam wjechać właśnie kolejką, choć może się to wydawać pójściem "na łatwiznę". Ale poprzednie dwa razy szłam pieszo, różnymi trasami, więc zasłużyłam sobie na wjazd i zjazd cable carem. Oprócz oglądania widoków z tarasów widokowych zrobiłam sobie również pieszą wycieczkę, która zmęczyła mnie tak samo jakbym weszła na szczyt skały :) Na szczęście miałam wachlarz, bez którego w ogóle nie ruszałam się z domu. Główną atrakcją pozawidokową skały są magoty, o których wspominałam. Małpki są bardzo słodkie, ale też bardzo niegrzeczne. Nie wolno ich samemu karmić, a nawet trzymać w ręce jedzenia ani napojów, bo atakują. Tym razem widziałam małpkę dosłownie wieszającą się na puszcze coli, którą wyjęła jakaś turystka...


Wszystkie małpki na Gibraltarze mają swoje imiona, a ich populacja jest dokładnie obserwowana. Oznacza to, że rejestruje się każde narodziny lub zgon zwierzątka. Istnieje również legenda związana z magotami głosząca, że Brytyjczycy zostaną tak długo w posiadaniu Gibraltaru, jak długo chociaż jedna małpa pozostanie na skale.

Jadalnia i bawialnia

Nazywam tę małpę Królem Julianem Gibraltaru :)

Mama z młodą małpką




 Tu już zdjęcie z miasta, marina bay w Ocean Village.

Kolejną atrakcją Gibraltaru jest wypłynięcie łodzią  z mariny w poszukiwaniu delfinów. Jest to niesamowite przeżycie oglądać te piękne zwierzęta w naturze, tworzenie motorówką fali aby mogły sobie posurfować :) Na zdjęciach trudno to uchwycić, więc wkleję film ze strony Dolphin Safari, z którymi wybraliśmy się po raz kolejny oglądać delfiny. Obejrzcie koniecznie :)


Mam nadzieję, że zachęciłam Was do odwiedzenia tego wspaniałego miejsca. A Wy jak lubicie spędzać wakacje?

2 komentarze:

  1. jakie pięke widoki a małpki są kochane :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odwiedziny Glam. Tak, te zwierzaki są boskie :)

    OdpowiedzUsuń

Wielki dzięki za każde odwiedziny i komentarz :-) Jestem bardzo ciekawa tego, co myślicie o moim spojrzeniu na modę i o kosmetykach azjatyckich!