czwartek, 21 lutego 2013

| Kosmetyki azjatyckie, cz. 3: LIOELE Dollish Veil Vita BB cream

z: Poznań
Dzisiaj opiszę sprawdzony przeze mnie krem BB Lioele Dollish Veil Vita. Byłam go bardzo ciekawa, ale jednocześnie po porażce doznanej podczas testów innego kremu BB tej marki obawiałam się, że może jednak być podobnie. Czy nie rozczarowałam się? Zaraz się dowiecie. Następnym natomiast z serii testowanym przeze mnie kosmetykiem z Azji będą maseczki typu sheet mask. Tymczasem zapraszam do poznania Dollish Veil Vita i moich spostrzeżeń na temat tego kremu BB.


Lioele Dollish Veil Vita to krem przeznaczony do każdego typu skóry, posiada dwa odcienie (fioletowy i zielony), które dzięki mikrokapsułkom dopasowują się do kolorytu cery. Posiada witaminy i filtry przeciwsłoneczne.

Zalety:
- lekka, niegęsta konsystencja,
- naturalny wygląd bez efektu maski, nie podkreśla suchych skórek, wągrów itp.
- witaminowy skład: witamina A (Retinol), B5 (Pantenol), C (Ascorbyl Glucoside), E (Tocopheryl Acetate), F (Tocopheryl Linoleate), H (Biotin).
- dostępny w dwóch wersjach kolorystycznch: Gorgeous Purple - Light Beige (ten testowałam ja) oraz Natural Green - Natural Beige.
- filtr SPF25 i PA ++ (niby standard w kremach BB, ale np. Lioele Beyond The Solution ich nie posiada)
- może być używany jako baza pod makijaż, jeśli potrzebujecie mocniejszego krycia,
- delikatny zapach (co prawda lekko mydłowaty jak Beyond, jednak nie tak narzucający się)

Wady kremu:
- zapewnia dość słabe krycie. Generalnie nie jest to wadą, jednak dla mnie bardziej odpowiednie jest krycie średnie. Polecam dziewczynom bez przebarwień czy innych kolorystycznych niespodzianej skórnych ;) Lub jako bazę pod podkład.
- kolor długo dopasowuje się do odcienia cery. Odcień Georgous Purple to biało-fioletowy krem, który dopiero po aplikacji na skórę twarzy powoli staje się ciemniejszy i przybiera bardziej naturalny odcień.
Jeśli więc chcecie szybciutko nałożyć krem i wybiec na autobus- nie polecam :)

 
Podsumowanie:
W porównaniu do innego kremu BB od Lioele, który testowałam (Beyond the Solution), Dollish przedstawia się dużo bardziej pozytywnie. Nie tworzy maski, dużo łatwiej się nakłada, naturalniej wygląda, lepiej pachnie, ma filtry przeciwsłoneczne, witaminy. Polecam wszystkim dziewczynom, które nie mają przebarwień skórnych, potrzebują czegoś lekkiego do wyrównania kolorytu. Moja ocena 3,5- 4 na 5. Szukam dalej :)





Macie może ten kem? Jak wrażenia?
Niebawem u mnie recenzja kremów BB Skin79 Super+ Triple Functions Orange oraz... dam kolejną szansę marce Lioele. Zobaczymy, jak sprawi się u mnie Triple The Solution, brat Beyonda.

2 komentarze:

  1. chyba pokuszę sie o wypróbowanie kilku próbek bo tak różne opinie czytałam na temat kremów azjatyckich, że już sama nie wiem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, ja też się naczytałam sprzecznych opinii :) Każdy ma inną cerę, inaczej reaguje na poszczególne składniki itp. Dlatego wydaje się najrozsądniejsze, aby poczytać o kremach, które mogą się nadawać do naszej cery, np. kolorystycznie, a później zamówić próbki np. na ebayu (chyba najtaniej). Ja się nie poddaję, szukam dalej :) Chcę koniecznie wymienić podkład na BB.

    OdpowiedzUsuń

Wielki dzięki za każde odwiedziny i komentarz :-) Jestem bardzo ciekawa tego, co myślicie o moim spojrzeniu na modę i o kosmetykach azjatyckich!