
Tak zwane maseczki "sheet mask" to uwielbiane na Dalekim Wschodzie kosmetyki. U nas są zdecydowanie mniej popularne, jednak w sieciowych drogeriach zawsze znajdzie się jakąś maskę tego typu, najczęściej z kolagenem. Czasem też z takich korzystam, tym razem jednak wybrałam maski producenta koreańskiego. Jeśli jeszcze nie spotkałyście się z sheet maskami, to wyjaśnię tylko, że jest to bawełniana płachta nasączona różnymi substancjami odżywczymi, nawilżającymi i innymi składnikami aktywnymi, które w tej formie lepiej się wchłaniają niż tradycyjne, kremowe maseczki. Nakłada się ją na twarz na ok. 20 min., po czym wyrzuca, a pozostałość delikatnie rozsmarowuje na twarzy. Ja wybrałam dla siebie trzy typy: aloesową, kolagenową oraz z zieloną herbatą. Oto moje recenzje:
Maseczka z ekstraktem z aloesu. Działanie: przeznaczona do skóry wrażliwej. Regeneruje i nawilża uszkodzony naskórek. Dzięki zawartość aloesu łagodzi podrażnienia i koi skórę pozostawiając uczucie komfortu. Świetnie wygładza i napina skórę czyniąc ją piękną i zdrową.
Moje odczucia: Pierwsze wrażenie: uczucie ulgi, chłodu i odprężenia. Substancja na maseczce nie jest kleista, z czym się spotykam czasem podczas używania maseczek drogeryjnych. Dlatego czuć, że substancja dobrze się wchłania, a nie zapycha. Przyjemnie, łagodnie pachnie. Właściwości nawilżające czuć zarówno podczas stosowania maski, jak i długo po jej ściągnięciu. Dodatkowo skóra wygląda na rozświetloną, lekko napiętą.
Maseczka kolagenowa. Działanie: została stworzona aby głęboko nawilżać i poprawiać wygląd skóry jednocześnie działając przeciwzmarszczkowo. Maseczka oczyszcza i nawilża skórę pozostawiając ją gładką i delikatna.
Maseczka z ekstraktem z zielonej herbaty. Działanie: nie dopuszcza do fotostarzenia się skóry
poprawiając jej kondycję i wygląd cery. Ponadto jest bogata w
antyoksydanty, które chronią skórę przed szkodliwym działaniem
zanieczyszczeń i wolnych rodników.
Moje odczucia: Superukojenie skóry twarzy, delikatny, przyjemny zapach, ładny wygląd cery po zastosowaniu, nawilżenie.
Mój patent: Zamiast od razu wyrzucać maskę po użyciu, wetrzyj pozostałość płynu w szyję, dekolt, ręce i dłonie.
Podsumowanie: Najlepsze maseczki, jakich do tej pory używałam. A używałam dużo :) Nie kleją się, czuć, że substancje wnikają wgłąb skóry, a nie zaklejają jej powierzchnię. W dodatku efekty są odczuwalne i zauważalne gołym okiem. Jeżeli szukacie ukojenia i efektów zauważalnych po jednym użyciu, polecam maski z Beauty Friends. Oczywiście przetestuję również inne marki i jeśli znajdę coś jeszcze lepszego, to z pewnością zdam Wam relację i polecę je na blogu.
Moje odczucia: Superukojenie skóry twarzy, delikatny, przyjemny zapach, ładny wygląd cery po zastosowaniu, nawilżenie.
__________________________________________________________________________
Podsumowanie: Najlepsze maseczki, jakich do tej pory używałam. A używałam dużo :) Nie kleją się, czuć, że substancje wnikają wgłąb skóry, a nie zaklejają jej powierzchnię. W dodatku efekty są odczuwalne i zauważalne gołym okiem. Jeżeli szukacie ukojenia i efektów zauważalnych po jednym użyciu, polecam maski z Beauty Friends. Oczywiście przetestuję również inne marki i jeśli znajdę coś jeszcze lepszego, to z pewnością zdam Wam relację i polecę je na blogu.
___________________________________________________________________________
Fot. myasia.pl. Tam też kupiłam maseczki, zanim odkryłam ebay z całym jego bogactwem wyboru oraz bezpłatnymi przesyłkami :)
apetycznie wyglądają muszę je kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tych maseczek :)
OdpowiedzUsuńMoże zabrzmię jak z reklamy, ale z czystym sercem polecam :)
OdpowiedzUsuń